Translate

wtorek, 17 maja 2016

3 stany i podwodny świat

Pewnej jesiennej soboty razem z Anią i Agnieszką wybrałyśmy się pospacerować do Narodowego Parku Historycznego Harpers Ferry, na terenie którego znajduje się historyczne miasteczko. Położone jest w bardzo malowniczym otoczeniu na zbiegu dwóch rzek Potomac oraz Shenandoah. Tego dnia byłam w trzech stanach: Wirginii Zachodniej, Maryland oraz Wirginii. 

Była to moja pierwsza dłuższa trasa jako kierowcy i oczywiście nie obyło się bez dodatkowych atrakcji. Łącznie przejechałyśmy wtedy 160 mil, czyli 260 km (1 mila to 1,6 kilometra).  Moja nawigacja nakierowała mnie przez płatną autostradę... a ja zamiast zmienić pas i dostać się do odpowiedniej bramki przejechałam przez express pass. Czemu nie!? Express pass polega na tym, że samochód ma zamontowane na przedniej szybie pudełeczko, które połączone jest z kartą płatniczą, umożliwiając tym przejazd przez bramki bez zatrzymywania się. W samochodzie, którym tu jeżdżę nie ma tego pudełeczka. Mentalnie byłam przygotowana na mandat. Jeszcze musiałam się przyznać do tego hostom. Zaczęłam "Zrobiłam coś złego i jest mi bardzo głupio.", miny mieli troszkę przestraszone, "Przejechałam przez express pass. Oczywiście, jak przyjdzie mandat zapłacę!". Moja hostka uśmiechnęła się i powiedziała "Nie przejmuj się zupełnie, nie ma sprawy. M.(host) ciągle to robi...". Mandat jeszcze nie przyszedł! 



Most był jednocześnie mostem dla pieszych i mostem kolejowym, które dzielił tylko płot. 

Widok na historyczne miasteczko, po lewej rzeka Shenandoah, po prawej Potomac. 

Oznaczenie szlaku.

Z Anią nad Potomakiem. fot. Agnieszka






Jak w każdym miasteczku, kościół musi być...

Ruiny także.

Budynek wozowni.

Kładka kolejowa.

Tamten weekend był bardzo intensywny, ponieważ następnego dnia razem z Anią T. i koleżankami z jej okolicy pojechałyśmy do Baltimore, które jest jednym z dwudziestu największych miast w Stanach.  Plan wycieczki był bardzo intensywny. Główną atrakcją było oceanarium. Była to moja druga wizyta w takim miejscu i przyznam szczerze, że bardzo liczyłam na tunel, przez który się przechodzi, a wszędzie dookoła pływają ryby, rekiny. Tak jak we Wrocławiu, polecam! Robi to ogromne wrażenie. Jednakże, w tym oceanarium tego nie było, ale i tak spędziłam tam trzy godziny. 


Makro rozgwiazdy. W specjalnie przygotowanym pomieszczeniu miałam okazję pogłaskać żywą rozgwiazdę.
 Interesująca struktura.

Takie tam z rybami i żółwiem. 
Dla mnie największym urozmaiceniem były meduzy różnego rodzaju, które są piękne! 

W sali w tle było słychać muzykę rodem z filmu science fiction. Dodawało to niezwykłego klimatu.


Czyż nie są piękne? 

Trochę też straszne.


Po oceanarium, kolejnym miejscem na naszej liście był punkt widokowy znajdujący się w budynku World Trade Center.  W środku nad kasą biletową pośród flag znalazłam polską flagę, ten widok zawsze mnie cieszy! Jednakże pan ochroniarze powiedział, że ze względów bezpieczeństwa nie można robić tam zdjęć. 

Widok na port. Budynek na dole zdjęcia to część oceanarium.
Ja, Ania, Magda i Veronica.




Po lewej  WTC, które ma 123 m. 

Selfie musi być!
Ostatnim punktem programu, który udało nam się zobaczyć to American Visionary Art Museum. W tym muzeum nie można robić zdjęć. Prace tam zgromadzone są najróżniejsze, często kontrowersyjne i dające do myślenia.  


Ten bus był cały oklejony lusterkami jak kula dyskotekowa.
Fasada Muzeum.

Niestety podczas tej wycieczki nie udało nam się odwiedzić Museum of Art, ale już to nadrobiłam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz