Translate

poniedziałek, 9 maja 2016

Historyczne wycieczki po okolicy

Należę do szczęśliwego grona au pair, których host rodzice lubią spędzać czas ze swoimi dziećmi. Dzięki tej cudownej rodzinnej atmosferze większość weekendów, a nawet piątków mam wolnych, daje to ogromne możliwości do podróży małych i troszkę większych. Już pierwsze weekendy były bardzo aktywne, pomimo niewielu znajomych trafiłam na osoby, których pomoc w zaaklimatyzowaniu się tu przeze mnie była ogromna! Mój blog, moja prywata - dziękuję Wam Aniu L. i Natalio!  
Dzięki dziewczynom dowiedziałam się o istnieniu licznych grup au pair na Facebooku, które są skarbnicą wiedzy na każdy temat, bankiem podróży i niezliczoną ilość historii (cieszę się, że dołączyłam do tych grup będąc już w Stanach, ponieważ nie panikowałam przed wylotem aż tak, czytając najróżniejsze opowieści). Łatwiej było mi poznawać okolicę, ogarnąć jak działa metro, gdzie jest najmilsza kawiarnia w okolicy, gdzie można zrobić najciekawsze zakupy...

Właśnie na jednej z takich grup umówiłam się z Anią na wspólną piątkową wycieczkę do Mount Vernon. To przepiękne miejsce, które było siedzibą pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a Washingtona.

 Palladianizm to styl architektoniczny rezydencji, który cechuje się umiarkowaniem dekoracji, nawiązywaniem do antyku oraz konsekwencją układu budowli.
My i rezydencja- z głównego budynku można przejść pod arkadami do części mniej oficjalnych.
Rezydencje otacza piękny park.
Jedno  z moich ulubionych kadrowań z arkadami, tutaj z Potomakiem.

Wschodnia elewacja rezydencji, w cenie biletu było zwiedzanie wnętrza z przewodnikiem.

Poza rezydencją, na terenie znajduje się farma. To ja i moja koleżanka owca. Fot. Ania T.

Ania nie nawiązała tak bliskiej relacji z owieczką.

Posiadłość znajduje się w malowniczej lokalizacji nad rzeką Potomak.

Na terenie parku w Mont Vernon znajdują się groby George'a i Marty Washington.
Moja ulubiona makro fotografia, która ukazuje możliwości iPhona.

Wracając spacerowałyśmy po porcie w Aleksandrii.

Na innej z grup (międzynarodowej dla osób mieszkających w Wirginii) Natalia znalazła wycieczkę organizowaną przez chłopaka au pair (Taaaaak! Będąc chłopakiem też można zostać au pair!)  do Williamsburga, Jamestown i Yorktown, czyli historycznego trójkąta Wirginii. Udało nam się stworzyć różnorodną europejską załogę, ponieważ oprócz mnie i Natalii, była dziewczyna z Włoch i Węgier, a organizatorem i kierowcą był Niemiec.  

W Williamsburgu spacerowaliśmy po miasteczku, które jest skansenem z epoki kolonialnej. Bardzo podobało mi się, że wszyscy przewodnicy byli ubrani w stroje z tego okresu. Podobnie było w Jamestown i Yorktown.

Jeden z budynków uczelni w Williamsburgu.

Jamestown to pierwsza osada w Stanach. Zwiedzaliśmy tam muzeum oraz osadę. Niestety nie mam ciekawych zdjęć. 



 
Zwiedzaliśmy tam muzeum oraz osadę, mieliśmy też okazję dokładnego obejrzenia zrekonstruowanych statków.
Noc spędziliśmy w wynajętym domku nad basenem (zabezpieczonym przed zimą). Oprócz rozrywki ze zdjęcia, bardzo dużo rozmawialiśmy o różnicach między krajami z których pochodzimy.

Do muzeum w Yorktown przyłączona jest zrekonstruowana osada, w której można było spróbować swoich sił w roli. 

W muzeum też może być zabawnie. 

Przewodnicy w historycznych strojach opowiadali o życiu żołnierzy...

... wraz z ochotnikami zaprezentowali krok po kroku wystrzał z armaty.

Uprawa nie jest taka łatwa.

Makrofotografia- bawełna.


Najciekawszą informacją jaką zapamiętałam z tej wycieczki jest to, że historia Pocahontas to historia prawdziwa.  Romans pomiędzy Indianką, której mniej znanie imię to Matoaka, a angielskim osadnikiem Johnem Rolfe był zawiązaniem pokoju pomiędzy osadnikami, a tubylcami. Koleje losu Pocahontas są przejmujące ponieważ, gdy zdecydowała się na pozostawienie rodziny i wyruszenie w rejs do Anglii, zachorował i zmarła na statku, nie widząc kraju swojego męża. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz