Należę do szczęśliwego grona au pair, których host rodzice lubią spędzać czas ze swoimi dziećmi. Dzięki tej cudownej rodzinnej atmosferze większość weekendów, a nawet piątków mam wolnych, daje to ogromne możliwości do podróży małych i troszkę większych. Już pierwsze weekendy były bardzo aktywne, pomimo niewielu znajomych trafiłam na osoby, których pomoc w zaaklimatyzowaniu się tu przeze mnie była ogromna! Mój blog, moja prywata - dziękuję Wam Aniu L. i Natalio!
Dzięki dziewczynom dowiedziałam się o istnieniu licznych grup au pair na Facebooku, które są skarbnicą wiedzy na każdy temat, bankiem podróży i niezliczoną ilość historii (cieszę się, że dołączyłam do tych grup będąc już w Stanach, ponieważ nie panikowałam przed wylotem aż tak, czytając najróżniejsze opowieści). Łatwiej było mi poznawać okolicę, ogarnąć jak działa metro, gdzie jest najmilsza kawiarnia w okolicy, gdzie można zrobić najciekawsze zakupy...
Właśnie na jednej z takich grup umówiłam się z Anią na wspólną piątkową wycieczkę do Mount Vernon. To przepiękne miejsce, które było siedzibą pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a Washingtona.
|
Palladianizm to styl architektoniczny rezydencji, który cechuje się umiarkowaniem dekoracji, nawiązywaniem do antyku oraz konsekwencją układu budowli. |
|
My i rezydencja- z głównego budynku można przejść pod arkadami do części mniej oficjalnych. |
|
Rezydencje otacza piękny park. |
|
Jedno z moich ulubionych kadrowań z arkadami, tutaj z Potomakiem. |
|
Wschodnia elewacja rezydencji, w cenie biletu było zwiedzanie wnętrza z przewodnikiem. |
Poza rezydencją, na terenie znajduje się farma. To ja i moja koleżanka owca. Fot. Ania T.
|
Ania nie nawiązała tak bliskiej relacji z owieczką. |
|
Posiadłość znajduje się w malowniczej lokalizacji nad rzeką Potomak. |
|
Na terenie parku w Mont Vernon znajdują się groby George'a i Marty Washington. |
|
Moja ulubiona makro fotografia, która ukazuje możliwości iPhona. |
|
Wracając spacerowałyśmy po porcie w Aleksandrii. |
Na innej z grup (międzynarodowej dla osób mieszkających w Wirginii) Natalia znalazła wycieczkę organizowaną przez chłopaka au pair (Taaaaak! Będąc chłopakiem też można zostać au pair!) do Williamsburga, Jamestown i Yorktown, czyli historycznego trójkąta Wirginii. Udało nam się stworzyć różnorodną europejską załogę, ponieważ oprócz mnie i Natalii, była dziewczyna z Włoch i Węgier, a organizatorem i kierowcą był Niemiec.
W Williamsburgu spacerowaliśmy po miasteczku, które jest skansenem z epoki kolonialnej. Bardzo podobało mi się, że wszyscy przewodnicy byli ubrani w stroje z tego okresu. Podobnie było w Jamestown i Yorktown.
|
Jeden z budynków uczelni w Williamsburgu. |
Jamestown to pierwsza osada w Stanach. Zwiedzaliśmy tam muzeum oraz osadę. Niestety nie mam ciekawych zdjęć.
|
Zwiedzaliśmy tam muzeum oraz osadę, mieliśmy też okazję dokładnego obejrzenia zrekonstruowanych statków. |
|
Noc spędziliśmy w wynajętym domku nad basenem (zabezpieczonym przed zimą). Oprócz rozrywki ze zdjęcia, bardzo dużo rozmawialiśmy o różnicach między krajami z których pochodzimy. |
Do muzeum w Yorktown przyłączona jest zrekonstruowana osada, w której można było spróbować swoich sił w roli.
|
W muzeum też może być zabawnie. |
|
Przewodnicy w historycznych strojach opowiadali o życiu żołnierzy... |
|
... wraz z ochotnikami zaprezentowali krok po kroku wystrzał z armaty. |
|
Uprawa nie jest taka łatwa. |
|
Makrofotografia- bawełna.
|
Najciekawszą informacją jaką zapamiętałam z tej wycieczki jest to, że historia Pocahontas to historia prawdziwa. Romans pomiędzy Indianką, której mniej znanie imię to Matoaka, a angielskim osadnikiem Johnem Rolfe był zawiązaniem pokoju pomiędzy osadnikami, a tubylcami. Koleje losu Pocahontas są przejmujące ponieważ, gdy zdecydowała się na pozostawienie rodziny i wyruszenie w rejs do Anglii, zachorował i zmarła na statku, nie widząc kraju swojego męża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz