Translate

wtorek, 19 kwietnia 2016

Początki i pierwsza wycieczka

Do Stanów przyleciałam dokładnie 21 września 2015 roku. Dla mnie ta podróż była wyjątkowo długa, ponieważ musiałam dostać się do Warszawy, stamtąd miałam lot do Londynu, tam przesiadkę do Nowego Jorku. W kolejce do odprawy stałam, siedziałam, leżałam i przesuwałam się przez cztery godziny. Mój bagaż na nadany szczęśliwie na mnie czekał.  Żeby dostać się do training school jechaliśmy około godziny. Oczywiście, nie obyło się bez wycieczki po szkole, mowie powitalnej i tak w łóżku znalazłam się około 1 rano czasu amerykańskiego/ około 7 rano czasu polskiego (czyli jakieś 26 godzin w podróży w których nie spałam).

W szkole spędziłam dwa i pół dnia. Na zajęciach mieliśmy wprawkę językową (wszystko odbywało się po angielsku), metody komunikacji, pomysły na spędzanie czasu z dziećmi, wykład o bezpieczeństwie oraz świetnie przeprowadzony kurs pierwszej pomocy.   

Szkoła na Long Island
Stołówka

Przybornik podczas kuru pierwszej pomocy.

Ostatni dzień w szkole urozmaiciła nam wycieczka do Nowego Jorku. Niestety trochę mnie rozczarowała, ponieważ ze względu na obecność papieża Franciszka, miejsca takie jak na przykład Time Square,  były dla nas niedostępne. 


Schody przeciwpożarowe
Zamiast tych najbardziej znanych miejsc zobaczyłam pomnik pamięci ofiar ataku na World Trade Center. Bardzo podoba mi się jego forma, sprawił na mnie bardzo duże wrażenie, bo zajmuje ogromną powierzchnię.  
Pomnik pamięci.. Nie jest to za dobry kadr, więc na pewno tam wrócę! 

Nowy budynek World Trade Center.

Kolejnym miejscem zwiedzonym w Nowym Jorku był punkt widokowy.

Widok na ruchliwą ulicę za mną



Jedną z atrakcji było jedzenie pizzy w tym samym miejscu, którym robił to Spiderman...
Joe's Pizza
Następny dzień, czwarty dzień w Stanach był bardzo intensywny. Był to dzień, w którym rozstawaliśmy się z nowymi znajomymi z całego świata i każdy z nas miał trafić do "nowego" domu, poznać rodzinę, którą już się trochę zna, zobaczyć miejsce, którym będzie się mieszkać. Z Nowego Jorku do Waszyngtonu jest jakieś 6 godzin samochodem, więc moim i grupy osób z okolicy środkiem lokomocji był autobus. Każda osoba była bardziej przerażona i podekscytowana, niż szczęśliwa. Myślę, że jest to jedno z tych uczuć, które zrozumie tylko inna au pair, bo niezwykle trudno jest je opisać. Moim bardzo odważnym stwierdzeniem, jest to, że au pair adoptują sobie rodziny....  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz