Translate

sobota, 9 kwietnia 2016

Skąd się tu wzięłam.

Jestem au pair - nianią, która jest członkiem rodziny. Mieszkamy w jednym domu (mam swoją cudowną jaskinię w piwnicy- mój pokój z własną łazienką, w którym jestem odizolowana od tego co dzieje się na górze. Piwnice w Stanach są całkowicie inne niż te, o których myślicie. Są minimalnie niższe niż pomieszczenia na pozostałych piętrach, są jasne i bardzo przestronne. W znanym budownictwie, można byłoby je nazwać parterem. Często znajdują się w nich bawialnie.), dzielimy lodówkę, skrzynkę na listy i zmartwienia związane z dziećmi. Z moją rodziną goszczącą  dzielimy się także swoim dniem, zabawnymi historiami i informacjami o tym gdzie można dobrze zjeść, albo co warto zobaczyć.

O programie dowiedziałam się w połowie drugiego roku studiów. Od razu zapisałam się na najbliższe spotkanie, na którym cała idea programu  spodobała mi się jeszcze bardziej. Zdecydowałam skończyć moje studia i zostać au pair. 

Dlaczego? 
Od początku był to dobry plan na czas "a co po licencjacie", przed wyborem kierunku studiów magisterskich. Czułam potrzebę oddechu od wszystkich spraw uczelnianych. Pierwszy semestr trzeciego roku był dla mnie bardzo wyczerpujący ponieważ podjęłam wyzwanie, którym był drugi kierunek studiów rozpoczęty od pierwszego roku - pedagogika. Polubiłam pedagogikę, ale  potrzebowałam więcej przestrzeni na życie prywatne, pisanie licencjatu i korzystanie z uroków życia we Wrocławiu, więc postanowiłam ją bez żalu porzucić. Trochę też zniechęcił mnie jeden z przedmiotów,  z którego prowadząca nie chciała mi przepisać oceny pomimo, że na kulturoznawstwie miałam to wszystko o wiele bardziej szczegółowo. 

Innymi z powodów dla których się tu znalazłam to, to że uważam mieszkanie w Stanach za najlepsza, najdłuższa i najbardziej praktyczną lekcję angielskiego, w której jest mi dane uczestniczyć. Poznawanie tutejszej kultury w jej wąskim i szerokim rozumieniu ("zboczenie zawodowe") jest czymś, co najlepiej według mnie odkrywa się metodą obserwacji uczestniczącej (trochę antropologii, nikomu nie zaszkodzi!).   
Aspektem, który bardzo na mnie oddziaływał, to możliwość podróżowania po USA. Gdybym nie została au pair, mogłabym pozwolić sobie na tak dokładne zwiedzanie Stanów, chyba dopiero po zarobieniu pierwszego miliona. Chociaż mi to by i pół starczyło!
Program au pair gwarantuje szkołę. Au pair jest zobowiązana do zrobienia kursu o równowartości 500$ - 6 kredytów (tutejsze punkty ECTS, dla osób jeszcze przed/lub dawno po studiach to Europejski System Transferu Punktów (ECTS, ang. European Credit Transfer System), opłacanych przez rodzinę goszczącą. Myślę, że niewiele osób w Polsce w swoim CV może pochwalić się jakąkolwiek amerykańską uczelnią.  

Uwielbiam pracę z dziećmi (przyszła au pair nie pisz w aplikacji, że lubisz dzieci, to może nie wystarczyć) i patrzeć jak się rozwijają. Jeszcze za czasów licealnych byłam wolontariuszką leszczyńskiego oddziału PCK, który prężnie działał na rzecz niepełnosprawnych dzieci, później byłam nianią we Wrocławi, Sędzią Stylu podczas Odysei Umysłu 2015 oraz aktywną uczestniczką wielu animacyjnych warsztatów. 


Obóz PCK, Brenno 2010, fot. Ola T.



Odyseja Umysłu 2015, fot. Robert



Warsztaty "Lina i jajko jako narzędzie pracy animatora i trenera", prowadzone przez Kamilę Suseł.

Część z liną. Jestem w fioletowej bluzce. Źródło: https://www.facebook.com/pora.na.animatora/)

Teraz jestem na wakacjach od dorosłego życia (chociaż czasami łapię się na myślach związanych z dziećmi, znajduję w plecaku smoczek, a w torebce "mokre chusteczki"), tego z płaceniem rachunków i robieniem zakupów. Czuję się częścią wspaniałej amerykańskiej rodziny, jazda samochodem po Waszyngtonie nie napawa mnie przerażeniem, a kieszonkowe w dolarach jest całkiem miłym zjawiskiem.

Na wakacjach, od wakacji. Miami 2016, fot. Ania L.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz