Translate

czwartek, 9 lutego 2017

Polish Heritage Nights



Polish Heritage Night (Polska Noc Dziedzictwa) to wydarzenie organizowane przez Marcina Gortata i jego fundację we współpracy z polską ambasadą w Waszyngtonie od 2012 roku. Marcin Gortat jedynym Polakiem w historii NBA, który awansował do jej finału. Udało mi się być na tym wydarzeniu dwukrotnie. W tym roku postanowiłam, że pójdę tam jeszcze raz ponieważ rok wcześniej nie byłam zadowolona w 100%. A ostatnio zauważyłam, że dawanie szansy różnym imprezom ma dobre skutki. Zarówno mój drugi Sylwester w USA był lepszy od pierwszego jak i WOŚP. Zostanę z miłymi wspomnieniami, a nie z rozczarowaniem.  


2016

W zeszły roku wybrałam się na to wydarzenie ponieważ Ania była na nim rok wcześniej i mi je poleciła (Podobnie jak z Alaską!). Już przy kupowaniu biletów na hasło Polish miałyśmy rabat. Oczywiście jako au poor wybrałyśmy najtańsze bilety, które były na samej górze w dokładnie ostatnim rzędzie wielkiego Verizon Center w Waszyngtonie. Verizon Center znajduje się niemalże w Chinatown, jest to miejsce jak Hala Stulecia we Wrocławiu (ale trochę większe), w którym odbywają się różne koncerty, najróżniejsze mecze od koszykówki po hokej.  W programie miała być możliwość oglądania treningu z bliskiej trybuny, mecz, odbiór prezentów od ambasady i spotkanie z Marcinem Gortatem. 

Byłyśmy odpowiednio wcześnie, by pójść na trening, ale nie udało nam się to, gdyż czekałyśmy pod złym wejściem. Nikt z ochrony, która pilnowała wejść i robiła kontrole nie był kompetentny na tyle, by udzielić nam informacji przy jakich drzwiach powinnyśmy czekać. Miałam wrażenie, że oni nie mają pojęcia, że tam odbywa się tego wieczoru coś więcej niż mecz. Trening oglądałyśmy dopiero z naszych miejsc. Byłam rozczarowana, że nie udało nam się wejść bliżej. 

Selfie z Anią i Magdą w oczekiwaniu na wejście przez złe drzwi.



Z zeszłorocznego miejsca wszystko było widać, ale bez żadnych detali. Marcin Gortat z mojego punktu obserwacji miał może z 3 centymetry wzrostu. Nie lubię oglądać sportu w telewizji, ale oglądanie zmagań sportowców na żywo zawsze budzi we mnie wiele emocji. Jest to dla mnie zupełnie inna sfera doświadczeń! Szczególnie jeżeli o wygraną walczy Polska drużyna, albo co najmniej polski zawodnik. Przyznam się, że podczas Euro 2016, dziwiąc się sama sobie, oglądałam mecze i relacjonowałam je mojemu host dziecku. To chyba przez to, że polska drużyna była całkiem niezła, a  nostalgia za ojczyzną wzbudza we mnie jeszcze większy patriotyzm niż przed przylotem.


Natalia i ja. Z rozgrzewką i Verizon Center w tle. 








Przed rozpoczęciem meczu, Marcin Gortat przedstawił honorowego gościa weterana Powstania Warszawskiego, któremu wręczył koszulkę.

Gość honorowy

Mecz trwa. Niestety czarodzieje koszykówki przegrali... jednym punktem. 
Po meczu odbyła się mała uroczystość. Byli przedstawieni goście honorowi; weterani wojenni i polscy sportowcy. Z tego co pamiętam był również pokazany krótki filmik o Wrocławiu (z racji tego, że był europejską stolicą kultury) oraz przedstawienie gry planszowej o Powstaniu Warszawskim. Na telebimach zostało wyświetlone przemówienie prezydenta. 

Andrzej Duda
Piotr Gruszka.
Po przywitaniach gości była część pytań publiczności i odpowiedzi Marcina. Jednym pytaniem, które zapamiętałam o status matrymonialny. Nie, Marcin nie miał wtedy dziewczyny. A po tej część nastąpiło szalone robienie zdjęć grupowych i jeszcze bardziej szalone selfie.  



Prawie.

Tak blisko sławy. Fot. Ambasada Polska w Waszyngtonie.
Selfie z Marcinem. I innym Marcinem, i Amy, których poznałam w tym roku po tym wydarzeniu. Pozdrawiam!

Marianka w tle, znajdź Wall'iego/Mariankę. Fot. Ambasada Polska w Waszyngtonie.

Zeszłoroczne prezenty od ambasady. Ta mała flaga zwiedziła ze mną Alaskę!



2017 

Tak jak wspomniałam, chciałam dać drugą szanse i mieć lepsze wspomnienia, więc wybrałam się na Polską Noc Dziedzictwa po raz drugi. Tym razem była nas spora drużyna. Zaordynowałam kupowanie biletów z miesięcznym wyprzedzeniem. Zasugerowałam też, że warto wydać trochę więcej pieniędzy i widzieć więcej. Dziewczyny poparły ten pomysł. Tym razem byłam mądrzejsza o swoją zeszłoroczną wiedzę i wiedzę Agaty, której wszystko się w zeszłym roku udało zobaczyć, ale też była na wysokich miejscach. 

Żeby zdążyć na trening i na pewno się na niego dostać byłyśmy pod Verizon Center już około 16:15, czyli godzinę przed tym jak drzwi zostały otwarte. Najpierw stałyśmy pod drzwiami dla mediów, bo ochrona nie wiedziała co nam powiedzieć, po chwili przeniosłyśmy się parę metrów dalej. Stałyśmy w kolejce pierwsze i zakolegowałyśmy się z małą Emmą i jej babcią.  

Emma z babcią panią Kasią. Emma była przeurocza gdy krzyczała: Go Wizards!
Tyleeee nas było.
Wianki Marianki, Agata, Aśka, Agnieszka, Natalia, Alicja, Iga, Klaudia, Karolina. 

Tak to można oglądać rozgrzewkę. W prawym rogu pan Marcin Wrona.

Wszystkie na jednym zdjęciu! Alicja z telefonem, pół Klaudii, Iga, Natalia, Agnieszka, Aśka, Wianki Marianki, Agata, 3/4 Karoliny. Całkiem niezła jestem w robieniu selfie!




Najlepsze selfie z skaczącym Marcinem w tle. 

Lubię to selfie! Jak jesteśmy z Agatą koło siebie, to zawsze robimy zdjęcia!



Po treningu godzinę przed rozpoczęciem meczu zmieniłyśmy miejsce z trybuny z której oglądałyśmy trening na  nasze miejsca. Po drodze było mnóstwo różnych stoisk. W tym polskiej ambasady.


Cheerleaders Washington Wizards.

Spotkanie Agnieszki było bardzo miłym akcentem tego dnia, bo zupełnie się jej tam nie spodziewałam. Fot. Paulina.

Byłam zachwycona, że tak dobrze udało się nam z miejscami. 


Tak, więcej zdjęć mnie niż meczu, ale to mój blog. Taką jestem patriotką, że dbam nawet o małe szczegóły.





Na stoisku Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej oprócz prezentów można było znaleźć polskie krówki oraz bardzo dużo różnych folderów promocyjnych. Oczywiście z radością przygarnęłam każdy, ponieważ są po angielsku i dam je mojemu host dziecku. Materiały promocyjne są bardzo dobrze opracowane i przyjemnie się je ogląda, więc Młody będzie miał trochę radości. Możemy teraz rozmawiać o zamkach bez używania Internetu do ich oglądania. 


Tegoroczne prezenty, ręcznik i magnes.
Materiały promocyjne


Nasze miejsce było genialne- zaraz obok wysepki na której były kręcone materiały prasowe między innymi do polskich mediów.  Pan Marcin Wrona mógł mieć moją, całą, wesołą, radosną, piękną, słowiańską gromadkę niemalże w idealnym kadrze do bardzo żywej i kolorowej przebitki. Ale przecież nie mogło być tak pięknie, więc podczas gdy nas nagrywano, chłopak siedzący koło jednej z nas pokazywał środkowy, niecenzuralny palec. Ja i moje koleżanki byłyśmy złe, Wrona był bardzo wściekły. Wtedy dotarło do mnie jak trudno jest być reporterem, bo jedna osoba, a w tym przypadku idiota (Ok, ma swoje zdanie, ale jest wulgarny w międzynarodowym języku. Widzę tu wyraźne braki w dobrym wychowaniu... mógł przecież siedzieć i nie robić nic z obrażoną miną) może popsuć bardzo dobre ujęcie. Tak, mam parcie na szkło, więc pomimo, że między nami siedziały Agata, Agnieszka i Natalia to zbliżyłam się do niego i powiedziałam "Hej kolego! Jesteś frajerem." Może i zachowałam się na jego poziomie, ale drugi raz też bym tak zrobiła i nikomu oprócz niego (aczkolwiek wątpię, żeby dało mu to coś do myślenia) nie przeszkodziłam w pracy.


Pan Marcin Wrona nagrywający materiał do Faktów.


Tyle było ludzi i to tylko po jednej stronie.
W przerwie po pierwszej połowie był występ taneczny Cheerleaders Wrocław. Szczerze mówiąc ich układ podobał mi się bardziej niż cheerleaderek Washington Wizards.  Podczas przerw na telebimach były różne ciekawostki o Polsce. Świetnie, że został wprowadzony ten element (nie było go w zeszłym roku), ponieważ amerykańscy kibice mogli się czegoś dowiedzieć o dalekim europejskim kraju.

Cheerleaders z Wrocławia. Fot. Dominik Mikołajczyk / Polish Embassy.


Mecz z Pelicans wygrała drużyna Marcina Gortata Washington Wizards, wynikiem 105:91.

Przed spotkaniem dla zabicia nudy robiłyśmy dużo zdjęć. Z Agnieszką, Eweliną i Natalią.
Spotkanie rozpoczęło się występem tanecznym Cheerleaders Wrocław przy akompaniamencie muzyki na żywo i elektrycznych skrzypiec. Ta część na początku była bardzo liryczna i delikatna, z wstążkami i materiałem przypominającym flagę. Całoś zmieniła charakter i druga część show była do utworu "Przez Twe oczy zielone" zespołu Akcent. Zabawny akcent.


Goście specjalni Joanna Jędrzejczyk,  Alicja Bachleda. 
Wszyscy goście specjalni: weterani Andrzej Sienkiewicz, Janusz Raczy, Natalia Ambrozińska wdowa po kapitanie Danielu Ambrozińskim i ich córka Marysia, Joanna Jędrzejczyk, Alicja Bachleda, Julian Kulski uczestnik Powstania Warszawskiego oraz  pan z rządu, ale ni pamiętam jak się nazywa.
Gdy już wszyscy goście honorowi zostali przedstawieni odśpiewaliśmy hymn polski. Było to dla mnie bardzo metafizyczne, miałam szklane oczy i gdzieś tam poleciała mi łezka... Nie pamiętam kiedy śpiewałam hymn mojej ojczyzny ostatni raz. Wydaje mi się, że nie było tego motywu. Chyba miałam poczucie, że odśpiewanie hymnu to brakująca cząstka w tym wydarzeniu. przy tej całej polskiej otoczce. 

Z tych wszystkich gość szanuję każdego. Największy wpływ wywołało na mnie spotkanie pani Natalii Ambrozińskiej. Po tym jak zapowiedział ją Marcin Gortat stwierdziłam, że mam okazję to spotkania naprawdę silnej kobiety. Jej mąż zginął na misji w Afganistanie, a ona po kilku latach wstąpiła do wojska i z florystki stała się żołnierzem.

W tym roku prezydent też przemawiał. Przesłał także list do Marcina Gortata, który został odczytany. Był zaskoczeniem dla Gortata, miło było oglądać, że rząd docenia pracę Marcina na rzecz szerzenia polskości.

Po przemówieniach bez zbędnych pytań był czas na zdjęcia i podpisy. Nie rzuciłam się w tym roku do zdjęcia z Marcinem Gortatem, bo stwierdziłam, że jeszcze go tu spotkam.

Prawie selfie z Marcinem.

Jak wyglądają moje koleżanki gdy robią selfie. 

 Poszłam do innych gości. Najpierw do Alicji Bachledy, która obecnie mieszka w Los Angels. Pogadałam z nią o pogodzie, bo była zaskoczona tym jak zimno jest w DC. Jak widać na zdjęciach ma na sobie marynarkę Marcina, ponieważ strasznie marzła. Alicja sprawiła na mnie wrażenie bardzo, bardzo grzecznej osoby. 

Wianki, Alicja Bachleda i marynarka Gortata, Klaudia

Jak na warunki halowe, aparat w telefonie i mnóstwo ludzi dookoła uważam, że zrobiłam całkiem niezłe zdjęcie Alicji Bachledy.

Chciałam zrobić sobie zdjęcie z panią Natalią i Marysią, ale skromna pani Natalia powiedziała, że ona nie jest medialna i wskazała na Joannę Jędrzejczyk. A ja i tak zostałam przy niej, spytałam czy mogę ją przytulić. Zgodziła się, przytuliłyśmy się, a ja powiedziałam dziękuję. Potrzebowałam to zrobić i tak zrobiłam. Zaproponowałam najciekawsze muzea w DC, chciałam też zaproponować bycie przewodniczką, ale okazało się, że dziewczyny następnego dnia wracają do Polski.  Pisząc tą notkę wyszukałam kapitana Daniela Ambrozińskego... oprócz tego jak zginął dowiedziałam się także, że razem z rodziną mieszkał w Jarocinie. Jarocinie, mieście oddalonym 70 km od mojego rodzinnego Leszna, w Wielkopolsce. Bohaterzy żyją bliżej niż myślałam. 

Z Joanną Jędrzejczyk musi być!

Wręcz tradycyjne "selfie" z Marcinem. 

Świetny kadr! Miałam swoje 2 sekundy w "Wydarzeniach" na Polsacie. Super sprawa. Bardzo miło  jest dostawiać wiadomości od znajomych z Polski, że widzieli mnie w telewizji. Link poniżej.


Było dużo snapów. Cały czas zapraszam: marianna.mjch.
Natalia. Agnieszka, Agata, Wianki Marianki, Klaudia, Aśka (frajera nie widać).

Udzieliłam jednego wywiadu do Radia Rampa, ale nie mogę go jeszcze znaleźć. Reporterka zwróciła się do mnie, niebiało-czerwona, ale Słowianka. Przez 3,5 sekundy nie wiedziałam o co ma na myśli, bo przecież mam wianek i białą bluzkę... Tak, nie pierwszy i nie ostatni raz zapomniałam, że mam niebieskie włosy. Tak rewelacyjnie się w nich czuje! 

Lubię udzielać wywiadów. Tutaj do Radia Rampa.

Po całym wydarzeniu razem z Asią wybrałyśmy się do pobliskiego baru z zupełnie inną ekipą. Tylko ona i ja w tym gronie byłyśmy au pair. Dobrze jest rozmawiać z innymi o pracy, która jest odmiennia od twojej. Poznałam tam Amy i Marcina. Dziś odkryłam ich na swoich zdjęciach z zeszłego roku. Śmiesznie. 

Tegoroczna Polish Heritage Night była znacznie lepsza. Myślę, że miało na to wpływ dużo czynników, takich jak większa grupa, lepsze miejsca podczas meczu, wygrana Wizards... Tak jak w zeszłym roku spotkałam wielu moich znajomych stąd. Poprzednio widziałam tylko au pair, które poznałam w szkole, tak teraz spotkałam dużo innych kolegów i koleżanek, z którymi nawiązałam relacje w międzyczasie na różnych polskich wydarzeniach. Mam wrażenie, że frekwencja Polaków była dwa znacznie większa. 

Dziękuje Marcinie za świetne wydarzenie, szerzenie polskości w Stanach i pokazywanie światu polskich milczących bohaterów. Ambasada też spisała się na medal!



Zostawiam tu kilka linków do materiałów prasowych:

Wydarzenia Polsat: KLIK! (1:57 ja, ale warto obejrzeć cały materiał)

Wiadomości TVP: KLIK!

Fakty TVN: KLIK!

Zeszłoroczny album ambasady: KLIK!

Tegoroczny album ambasady: KLIK!

1 komentarz: